27.3.04

Akcje białostockiej grupy RAAF na wyjazdach - Salem/Szwecja 06.12.2003

Cała historia zaczyna się dosyć typowo. 3 lata temu 17 letni naziol zdecydował się zostać bohaterem. W tym celu udał się do Salem, czyli przedmieść Sztokholmu zamieszkanych głownie przez imigrantów. Bohaterski naziol skasował jakiegoś murzyńskiego dzieciaka. Na jego nieszczęście dzieciak dał rady jeszcze wstać i pobiec po pomoc w postaci starszych braci. Bohaterski naziol bardzo szybko zaliczył mało bohaterską śmierć pod butami. Oczywiście nad tą strasznie bolesną stratą rozpaczało trochę osób, odbył się marsz milczenia, palono znicze i tym podobne sprawy. Oczywiście takiej okazji nie mogli przepuścić szwedzcy naziści. Uznali oni zabitego za bohatera białej rasy, który poświęcił się w wojnie z zalewem imigracji. Już na drugi rok na marszu pamięci oprócz płaczących koleżanek z klasy zabitego naziola pojawiło się ponad tysiąc wyznawców różnych odłamów fan klubu pewnego pana co miał na imię Adolf i wcale nie umarł jak bohater. Szwedzka AFA (czyli popularnie zwąc Antifa) zdecydowała się podjąć próbę zatrzymania tej akcji. Wskutek dużej ilości policji oraz słabego przygotowania w 2002 roku nie udało się zatrzymać nazioli. W 2003 przemyślano wiele błędów z poprzedniego roku oraz przeprowadzono naprawdę dużą mobilizację. Naziolstwo zresztą tez nie próżnowało i mobilizowało swoich ziomków z całej Europy. Białostoccy antyfaszyści, którzy już wcześniej nawiązali kontakty ze skandynawska Antifą, zdecydowali się, że nie może ich tam zabraknąć, w związku z tym wysłana została nasza delegacja. Na miejsce dotarliśmy już tydzień wcześniej i zajęliśmy się pomocą miejscowej ekipie- czy to rozprowadzając ulotki, klejąc naklejki czy tez poprawiając wszystkim humory za pomocą polskiej wódki. Nie brakło też zabawnych sytuacji, kiedy podczas spotkania na stacji metra, gdzie mieliśmy “obstawiać “ rozdawanie ulotek, miejscowi punkowcy wzięli nas za nazioli. Nasz “neutralny” kamuflaż najwyraźniej był bardzo skuteczny ha ha... Atmosfera przed akcja była coraz bardziej napięta. Naziole ciężko pobili jedną z organizatorek protestu bejzbolami pod jej domem, a jej małym dzieciom grożono w szkole. Typowy przykład bohaterstwa tych skurwysynów. W związku z tą sytuacją w jej domu nocowała przez dwa dni duża ekipa z Antify, a my byliśmy pod telefonami, gdyby w razie czego trzeba było posiłków.



Wreszcie dzień przed akcją i główne spotkanie wraz z ustaleniem planu. Duży szok- większość najbardziej bojowej ekipy AFA to naprawdę młodzież- średnia wieku 19 lat. Plan jest taki- nasza demonstracja jest 3 godziny przed naziolami. Po zakończony, legalnym demo cała ekipa udaje się na stację kolejową, ale stamtąd się nie ruszamy. Naziolstwo nie ma praktycznie innej drogi, jak tylko tędy, żeby dotrzeć na swój marsz. Po wstępnej zbiórce pod knajpa anarchistyczną, ruszamy kilkusetosobową ekipą przez miasto na stacje metra. Tam oczywiście widząc nas kontrolerzy usuwają się z drogi. Docieramy w końcu do Salem, na dworcu jeszcze więcej ludzi. Wszystkie wyjścia obstawione przez opancerzonych gliniarzy. Puszczają nas trójkami i kroją wszystko, co może nadawać się do walki- flagi na kijach, napoje w szklanych butelkach. Fotografują tez dokładnie każdą osobę, która ma ze sobą hełm. Chyba już wiedzą, że to właśnie z nimi przyjdzie im się wkrótce bić. Na placu jest około 1200-1500 osób (trudno dokładnie ocenić). Oprócz Szwedów jest tez około 200 osób z Norwegii, podobny kontyngent z Danii, trochę Finów i pojedyncze osoby z innych krajów. Sporo imigrantów, trochę hipisów, ale widać, ze większość ekipy jest nastawiona, żeby przerwać marsz nazioli, a nie tylko grzecznie zaprotestować.

Przez jakiś czas leci muzyka, są jacyś hip hopowcy na żywo, przemowy po szwedzku etc. Dużą radość wzbudzają race świetlne, które są teraz odpalane przy gwizdach i brawach, a które w jakiś sposób przemycono przez policyjna kontrolę. Wreszcie demo kończy się i Czarny Blok ustawia się w kolumnie na początku demonstracji. Widok robi wrażenie- wszyscy na czarno, zasłonięte twarze, kilkadziesiąt osób w hełmach na głowach, z tarczami i pałkami w rękach. Policja blokuje wejście do tunelu kolejowego, ale w końcu puszcza nas. Kiedy ekipa jest już prawie na schodach na stację nagle suki blokują wejście barierkami i wzmacniają szeregi. Okazuje się, że tajniacy usłyszeli iż rozmów w tłumie o planie akcji policja w ostatniej chwili blokuje wejście na stację. Parę minut trwa konsternacja, ekipa z przodu mimo dobrego sprzętu waha się, czy ruszać. Wreszcie gliniarze kończą wszystkie wątpliwości. Biorą dobry rozbieg i wpadają z impetem na pierwsze szeregi. Ekipa nie pozostaje dłużna i broni się drewnianymi pałami przed atakiem. W gliniarzy lecą race, świece dymne. Kiedy wypychają w końcu Antifę z tunelu, zaczynają siew nich sypać tez brukowce, butelki i wszystko, co kto ma pod ręką. Gliniarze równają szyk i ponawiają atak. Taka sytuacja trwać będzie przez następne półtora godziny. W międzyczasie jest coraz więcej rannych po naszej stronie, jak tez kilku po stronie gliniarzy. Właściciel restauracji, która jest na terenie demonstracji robi u siebie coś w rodzaju szpitala polowego. Dzięki temu ponad 30 rannych nie musi leżeć na śniegu, a pogoda zaczyna być coraz gorsza. Dwukrotnie ataki policji dochodzą do krytycznego punktu, gdzie złamanie szeregów Antify jest bliskie, ale wtedy na ratunek przychodzą kolesie z gaśnicami pyłowymi, którzy zatrzymują postępujących gliniarzy, cofających się wśród pyłu z gaśnic. Jest kilka nieśmiałych prób kontratakowania, ale zostają odparte. Ostatnia próba odepchnięcia policji, po rozerwaniu barierek z boku demonstracji, kończy się tylko kolejnymi ciężko rannymi. Mimo tego cała demonstracja trzyma się dobrze, czuć duch solidarności, ludzie częstują wodą czy szlugami, pomagają rannym. Momentami wkrada sie lekka panika, gdy zaczynają pojawiać się plotki o nowych jednostkach policji rzuconych do ataku, ale po chwili okazuje się, ze to nieprawda. Stacja kolejowa zostaje wyłączona z ruchu. Naziole zostają dowożeni autobusami przez władze miasta obawiające się, żeby aryjczycy przypadkiem nie dostali sie w nasze ręce. Naziole tez jakoś nie wykazują chęci ruszania w nasza stronę. Zaczynają swoją akcję 2 godziny później i w zupełnie innym miejscu, bo ich miejsce jest pod nasza kontrolą. Policja podstawia autobusy i zaczynają nas wypuszczać, po uprzednim przeszukaniu. Mamy 4 aresztowanych, ponad 30 rannych ,w tym kilkanaście osób będzie musiało zostać w szpitalu. Szpital odwiedza tez co najmniej 5 policjantów. Część nazioli wracając z akcji dostaje oklep od imigrantów na dzielnicach Sztokholmu. Duńscy naziole maja pecha wracać tym samy promem, co Antifa z ich kraju. Ich bus przy wyjeździe z promu zostaje doszczętnie rozwalony, pasażerowie obici i spryskani gaśnicą pianową. Antifa oddala się bez przeszkód , ponieważ akcja była tak szybka, że prawie nikt jej na czas nie zauważył. Warto jeszcze dodać, że w dzień demonstracji, kiedy naziole pod ścisłą ochrona policji paradowali ulicami Salem (w tym roku przybyło ich 1800), dom jednego z ich liderów w nocy spłonął do fundamentów, wraz z zabudowaniami gospodarczymi. Cały kompleks wykorzystywany był przez nazioli do mieszkania oraz do robienia obozów treningowych i innego rodzaju działalności. Teraz będą musieli znaleźć sobie nowe miejsce. Sprawcy na szczęście nie zostali ujęci, chociaż oczywiście podejrzenie pada na ANTIFA.



W tym roku znowu nazistowskie pojeby miały szczęście, że między nami stanęło kilka setek policji i nie udało nam się do nich przebić. Sądzimy , że w następnym roku uda się nie tylko opóźnić marsz, ale go calkowicie zablokować. Nazismen skal krossas!



zobacz fotki z Salem



ściągnij film z akcji - kliknij tutaj prawym i zapisz element docelowy